nagle zmarł 2,5 CRDI
Tak, albo to moje szczęście albo...
Jestem właścicielem sorento 2,5 CRDI 140KM 2004 r. 95tys. od trzech tygodni. Pierwszy zawód spotkał mnie na trasie 200 km wracałem do domu postanowiłem pobawić się sekwencyjną skrzynią. Ruszyłem- jedynka dalej dwójka potem trójka, przyspieszam sobie spokojnie, zapinam czwórkę i nagle bach silnik zgasł. Natychmiast zatrzymuję się na poboczu przerzucam na N (neutral) auto odpala ale świeci sie kontrolka uszkodzenia silnika (check engine). Zaglądam do instrukcji, mogę kontynuować jazdę, po ok. 20km kontrolka gaśnie. do domu jeszcze 110km. Przed manewrem wyprzedzania zmieniam na sekwencję, jest na czwórce, przyspieszam, zrównuję sie z wyprzedzanym samochodem i bach silnik gaśnie!!!! z naprzeciwka tirowiec miga mi całą dostępną choinką jaką ma, ja na lewym pasie, stacja benzynowa, wjeżdżam pod prąd bez wspomagania kierownicy i hamulców. Fart, żyję. Zmieniam na automat na N, próbuję odpalić bez powodzenia. Dzwonię do kolegi laweciarza, mówi żebym odczekał parę minut, coś tam żeby sonda lambda wystygła czy coś. czekam, odpalam, świeci sie kontrolka check engine i odpalanie awaryjne IMMO. jadę resztę drogi na automacie. Rano odpalam kontrolka silnika nadal się świeci. dzwonię do serwisu, twierdzą że spotkali się z takim przypadkiem i że jest to uszkodzenie któregoś z wtryskiwaczy. Jadę do mechanika z ponad dwódziestoletnim stażem w pompach, wtryskach itd. Potwierdza że może to być wtrysk, może to być za wysokie ciśnienie na listwie common rail, możliwa regulacja bądź wymiana. Czekam do 12 marca na diagnostykę i naprawę. Na pewno powiadomię po naprawie co sie stało i ile kosztowało.


  PRZEJDŹ NA FORUM