CO DAJĄ ZLOTY
oprócz zapoznania się :)
Większość forumowiczów myśli pewnie ,że zloty są okazją do poznania się i zabawy.
Okazuje się jednak ,że każdy zlot sprawia ,że stajemy się bardziej doświadczonymi kierowcami i poznajemy możliwości naszych samochodów.
Dzisiaj miałem okazję wykorzystać całe doświadczenie jakie zdobyłem na wszystkich zlotach , szczególnie na tym w Legionowie , choć inne również przyczyniły się do uzyskania większej sprawności.
Ostatnimi dniami nastała moda na odśnieżanie dachów .Jedni to robią normalnie a inni jak debile nie myśląc o użytkownikach dróg.
Z mojego bloku cały śnieg zsypali na drogę która wyjeżdżało się z podwórka .
Nikt nie narzekał , bo śniegu i tak było tyle ,że tylko ja mogłem na nie wjechać i wyjechać , ale jak dosypali ten z dachu to zasypali całkowicie dojazd do trzech klatek .






Pomijam już fakt ,że co by się stało gdyby karetka miała dojechać do którejś z nich , ale zasypali również jedyną drogę , którą ja mogłem wyjechać .
Wytrzymałem jeden dzień bez samochodu . Samotny okręt stojący w zwałach śniegu śnił mi się po nocach .
Drugiego dnia ( czyli dziś )nie wytrzymałem , przecież trzeba jakieś zakupy zrobić , po za tym nie będzie jakiś dupek rządził tym kiedy mam wyjechać a kiedy nie .
Obszedłem całe podwórko i znalazłem drogę wyjazdu .
Nie była łatwa , jeden błąd i ugrzęznę w zaspach i nikt nie będzie mógł mi pomóc bo nie ma jak , a to wstyd dla terenówki.
Obliczyłem ,że jak wjadę pod górę , pokonam trzy zakręty obok drzew i zjadę chodnikiem koło śmietnika to być może mi się uda.
Przypomniałem sobie wszystkie manewry jakie wykonałem kiedykolwiek tym samochodem , wiedziałem ,że jak włączę reduktor i ruszę to nawet na sekundę nie mogę się zatrzymać bo będzie po mnie.
Mając w oczach plan drogi ruszyłem .
Ciężko było , czułem ,że koła cały czas buksują w śniegu , ale szedł do przodu , zgarniając rurkami coraz większą ilość śniegu przed maską . Jeden zakręt i śnieg został z boku , ale inne niebezpieczeństwo pojawiło się , nisko zwisająca gałąź .. udało się , jeszcze dwa drzewa i zakręty , a auto idzie jak czołg . Noga nawet na sekundę nie zwolniła gazu , stanąć tutaj to koniec .






Dojeżdżam do śmietnika a tam zaspa usypana przy odśnieżaniu drogi . Dodałem jeszcze lekko gazu i auto przebiło się przez nią jak Titanic przez górę lodową .
Wyjeżdżam z bramy na ulicę i czuję dużą satysfakcję . Mam ochotę ucałować maskę , ale z wdzięczności tylko czyszczę wszystkie szyby.
Dlatego uważam ,że każda chwila spędzona na zlotach na których trenowaliśmy jazdę terenową jest na wagę złota i prawdopodobnie nigdy nie odważyłbym się na ten manewr nie znając możliwości tego samochodu.


  PRZEJDŹ NA FORUM